MIEJSCE: SEILAND EXPLORE
TERMIN: 18.06-01.07.2016
SKŁAD: JUREK, KALINA, ŁUKASZ, PIOTR, WOJTEK
INFORMACJE:
Seiland Explore 2016 – nasza druga wyprawa wędkarska w tym roku. Po niesamowitych wrażeniach u Eivinda w Maribell (o tej wyprawie możesz przeczytać tutaj) przyszedł czas na kolejne przeżycia wędkarskie. Tym razem wybraliśmy się samochodem. Miał to być rok, w którym porównamy oba środki lokomocji: samolot kontra samochód. Z dzisiejszej perspektywy, to był chyba ostatni wyjazd wędkarski zorganizowany w ten sposób. Do rzeczy 🙂
Do dyspozycji mieliśmy 14 dni, z tego 5 dni na dojazd i powrót oraz 9 na pobyt. Tym razem postanowiliśmy podnieść komfort podróży do maksimum i trasę podzieliliśmy na odcinki, wplatając w nią długie postoje w celu nabrania sił. Po drodze tam i z powrotem odbyliśmy nocleg w Lufta Camping (ośrodek znajduje się około 760 km na północ od przystani promowej w Nynashamn) oraz wybraliśmy się na wędkarski trip na łososie w Finlandii.
Lufta camping to niedużej wielkości pole campingowe położone w pobliżu miejscowości Ånäset, tuż obok szybkiej trasy E4, która wiedzie z południa na północ. Lufta camping to całkiem przyzwoita baza noclegowa. Można rozbić namiot, przyjechać z przyczepą campingową lub kamperem albo przenocować w jednym z wielu drewnianych domków. My wybraliśmy tę ostatnią opcję. Za 4 osobowy domek ze śniadaniem zapłaciliśmy 310zł, jak na ceny skandynawskie – super. Domek był drewniany, miał piętrowe łóżka, lodówkę, stół, krzesła, naczynia – nic więcej nie było nam potrzeba. Pomiędzy domkami, w małej odległości, w osobnym budynku zlokalizowane były prysznice z ciepłą wodą oraz toalety. Na terenie ośrodka znajdowała się restauracja oraz odkryty basen.
Na wyspę Seiland – nasz cel podróży – należy przeprawić się promem. Statki kursują kilka razy dziennie według ustalonego rozkładu. (Stromsness-Kjerringholmen). Przed przyjazdem należy z nim się dobrze zapoznać, bo może okazać się, że będziecie musieli przeczekać kilka dobrych godzin na kolejny prom. Co prawda w rejonie przystani stoi drewniana ogrzewana poczekalnia z czajnikiem bezprzewodowym i akcesoriami do zaparzenia herbaty, ale nie polecam długiego czekania. My nie chcąc tego robić, po drodze wzięliśmy udział w kilkugodzinnym tripie wędkarskim niedaleko miejscowości Yli-Muonio w Finlandii, gdzie na rzece Muonio łowiliśmy łososie.
Z Lufta camping do Muonio mieliśmy około 700km. Popołudniową porą zostaliśmy przywitani przez Toniego z Salmon Finland. Była to już nasza kolejna wizyta w tym miejscu, więc znaliśmy już okolicę. Niestety nie odczytałem maila, którego wysłał mi Toni na krótko przed naszym przybyciem. Okazało się, że w tamtym regionie od kilku dni były bardzo intensywne opady deszczu i woda w rzece mocno przybrała. Organizator zapytał nas, czy chcemy spróbować, ale on nie gwarantuje sukcesów. Zgodziliśmy się, bo i tak mieliśmy sporo wolnego czasu. Jak na złość praktycznie w ogóle nie przestało padać, również nie udało się nam złowić ani jednego łososia. Mimo tego zdobyliśmy kilka nowych doświadczeń – Toni pokazał nam, jak w samym środku lasu, pośród drzew i w strudze deszczu można rozpalić ognisko oraz jak odganiać się w deszczu od wszechobecnych komarów.
Dzięki właściwemu zarządzaniu czasem nasza podróż w obie strony przebiegła sprawnie i komfortowo. Do Seiland Explore zajechaliśmy dokładnie o takiej porze, jaką sobie zaplanowaliśmy – rano. Może się to wydawać mało ważne, jednak biorąc pod uwagę wysokie ceny wynajmu domku i łodzi, wykorzystanie doby hotelowej do maksimum ma znaczenie.
Gospodarzem bazy wędkarskiej w Honseby (Seiland Explore) jest Andre, który był już nam dobrze znany. W skład ośrodka wchodzi kilka domków wędkarskich. Do wyboru są domki 4-5 osobowe lub większe. Każdy z nich jest bardzo dobrze wyposażony, niektóre z nich posiadają saunę. Do tego w zależności od wybranego lokum, właściciel oferuje łodzie motorowe. Większość jednostek to ponad stu-konne, w pełni zabudowane motorówki. Posiadają echosondy i gps z mapami akwenu. Na terenie ośrodka znajduje się sklep ze wszystkimi niezbędnymi artykułami. Możemy również zaopatrzyć się w brakujący sprzęt wędkarski, należy jednak brać pod uwagę wysokie ceny towarów w Norwegii. Złowione ryby obrabiamy w specjalnym hangarze, w którym znajdują się zamrażarki. Znajdziecie tam również pomieszczenie do suszenia odzieży i profesjonalną próżniarkę do pakowania ryb. Warto zastanowić się nad zabraniem z Polski woreczków do pakowania próżniowego, ponieważ jakość zapakowanych w ten sposób ryb jest doskonała. Baza u Andre oprócz tego, że oferuje bardzo dobre warunki ma też konkurencyjne ceny, a sam właściciel jest dość elastyczny i można z nim negocjować.
U Andre spędziliśmy 9 dni. Do dyspozycji mieliśmy w pełni wyposażony domek w kształcie prostopadłościanu położony nad samym brzegiem morza, na który składały się dwie sypialnie, salon z aneksem i wielkim oknem z widokiem na fjord, taras, łazienka i sauna. Łódź z której korzystaliśmy to Beneteau Barracuda 3 ze 140-konnym silnikiem. Na miejsce dotarliśmy w 4 osobowym składzie, podczas pobytu dodatkowa 5 osoba doleciała do nas samolotem. Barracuda jest dużą łodzią i bez problemu pozwala na komfortowe połowy w takim składzie. Podczas brzydkiej pogody można się schować wewnątrz kabiny aby przeczekać deszcz.
Łowiliśmy kilka godzin dziennie, czasami wypływaliśmy dwukrotnie. Najbliższe łowiska były położone są w odległości około 4-5 km, jednak nasze dobre miejscówki znajdowały się około 20-25 km od bazy. W tym okresie łowiliśmy dorsze średniej wielkości: 4-8kg. Ilość brań nie była zbyt duża. Poza tym trafiały się również inne ryby, jednak ich wielkość pozostawiała wiele do życzenia. Najlepszą metodą okazały się duże gumy. Łowiliśmy na głębokości do 130 metrów na skarpie. I tam podczas opadu ryby atakowały. Po raz kolejny niestety okazało się, że ten termin (przełom czerwca i lipca) nie należy do najlepszych pod względem wędkowania. Wspaniała pogoda, białe noce, piękna zieleń, ale ryby chyba tak jak i my zrobiły sobie wakacje.
Podsumowując mogę powiedzieć, iż mimo tego, że wiele rzeczy nie poszło po naszej myśli, wyjazd do Seiland Explore 2016 uważam za udany. Spędziliśmy kilkanaście miło spędzonych dni w wędkarskim towarzystwie, odwiedziliśmy naszego przyjaciela – Andre, zmagaliśmy się z brzydką pogodą w Finlandii oraz z brakiem szczęścia w Seiland. Na pewno zdobyliśmy kolejną porcję doświadczeń, które mam nadzieję przyda się w kolejnych wyjazdach. Bardzo lubię wracać do Seiland i szczerze polecam to miejsce 🙂
Fotorelację z tego wyjazdu możesz zobaczyć tutaj.